Które modele będą ich europejskimi odpowiednikami? Czy nie będzie problemów z serwisem? Jak przeglądam testy Hondy w USA to wszyscy są zachwyceni i zbiera ona najwyższe noty we wszystkich kategoriach.
Ostatnio zmieniony przez mario76 16 Wrzesień 2012, 11:42, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 20 razy Wiek: 38 Dołączył: 22 Maj 2010 Posty: 837 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 16 Wrzesień 2012, 16:02
Wszystkie te kosiarki są na pewno jakościowe.
Na pewno jeśli chodzi o silniki Hondy to jest droższy serwis oraz części niż w przypadku Briggsa.
Honda ma jeden minus że przy stosowaniu nieświeżego paliwa oraz pozostawianie paliwa w zbiorniku paliwa i nie wypalanie paliwa z gażnika jeżeli się nie użytkuje kosiarki przez dłuższy okres czasu może doprowadzić do uszkodzenia gażnika.
Ogólnie silnik Hondy będzie trochę żywotniejszy niż Briggsa.
Ostatnio zmieniony przez dolek 16 Wrzesień 2012, 16:03, w całości zmieniany 1 raz
troku
Imię: Andrzej Pomógł: 109 razy Wiek: 53 Dołączył: 09 Lip 2010 Posty: 2366 Skąd: Poznań tel. 665 200 900
Wysłany: 16 Wrzesień 2012, 16:31
Co zaś tyczy się toro to nie będzie problemu z serwisem i częściami zamiennymi.
Dziękuję za odpowiedzi.
Czyli jednym słowem brać Toro? Bądź co bądź jest tańsze o dobre 1000 zł od Hondy.
W takim razie chyba decyzja podjęta. Zastanawiam się tylko czy warto to sprowadzać? Zapytam najpierw ile kosztuje transport. Czy jest ktoś na forum, kto sprzedaje Toro w dobrych cenach?
I jeszcze pytanie czy warto dopłacać do elektrycznego rozruchu, czy jest to element, który ulega awariom?
Ostatnio zmieniony przez mario76 17 Wrzesień 2012, 10:02, w całości zmieniany 1 raz
Imię: Krzysztof Pomógł: 24 razy Wiek: 39 Dołączył: 09 Sie 2012 Posty: 466 Skąd: Sokółka
Wysłany: 17 Wrzesień 2012, 13:00
jerzyk napisał/a:
moim zdaniem nie warto dopłacać do elektrycznego rozruchu
Wytłumacz to mojej mamie. Przerabiałem jej starą kosiarkę na rozruch elektryczny. Chociaż kosiarka pali jak marzenie, to kobietom zwłaszcza starszym, rozruch elektryczny ratuje życie i oszczędza nerwów. Jeżeli ktoś może sobie na to pozwolić to polecam jak najbardziej. Przy kosiarkach pchanych jedyny element jaki się wymienia raz na jakiś czas w tym całym "rozruchu elektrycznym" to akumulator. Mój wytrzymał zdaje się 4-5 lat. Ale nie dbałem o niego w ogóle. Zimą stał w garażu i nikt go nie doładowywał.
Ja jestem przed 40, więc jeszcze zdążę zmienić na taką z rozruchem, a moja żona pewnie i tak kosić nie będzie. Zastanawiam się tylko nad tym silnikiem Toro, bo B&S już nie ma tych seriach tylko w niższych, które mają 2 lata gwarancji zamiast 5 i są stalowe, a nie aluminiowe.
Znalazłem. Wkładają teraz takie zamiast B&S. Ewentualnie niektóre modele są z silnikami Hondy. Ciekawe czy na Europę też zaczną je wkładać, bo jeżeli tak to znaczy, że nie ma się czym martwić i niedługo europejskie wersje też będą pozbawione silników B&S.
Imię: Krzysztof Pomógł: 24 razy Wiek: 39 Dołączył: 09 Sie 2012 Posty: 466 Skąd: Sokółka
Wysłany: 17 Wrzesień 2012, 14:28
Toro montuje silniki Loncin i firmuje je własnym logiem. Podobnie robi AL-KO. Z silnikami Loncin w maszynach Toro sprzedawanych na Polskę, do tej pory spotkałem się tylko w odśnieżarkach. Na warsztacie się nie pokazują, to dobrze o nich świadczy.
jak to jest loncin to zamykamy oczy i kupujemy awaryjność zerowa mam taki w swojej odśnieżarce lata 6 rok i oprócz wymiany oleju to jeszcze nie miałem okazji robić coś więcej
troku
Imię: Andrzej Pomógł: 109 razy Wiek: 53 Dołączył: 09 Lip 2010 Posty: 2366 Skąd: Poznań tel. 665 200 900
Wysłany: 17 Wrzesień 2012, 15:51
Zajmuję się częściami do Toro i polecam je czy to na B&S czy na loncin sprawdzę jutro w pracy co mi jeszcze zostało z kosiarek i dam znać prześlij mi tel na priv a oddzwonię
Trochę przykre jest to, że nasi cwaniaccy importerzy traktują nas jak kraj trzeciego świata.
Dlaczego seria super recycler na całym świecie objęta jest 5 letnią gwarancją, a u nas te same kosiarki mają 2 letnią gwarancję? Wystarczy spojrzeć na strony w USA, UK, DE i inne - wszędzie 5 lat np. na model 20792 lub 20797.
Kiedy zaczną nas traktować jak normalnych ludzi, a nie ciemnych idiotów? Jeszcze rozumiem, żeby to były tanie rzeczy, ale w USA kosiarka kosztuje 499 USD, a u nas odpowiednik 2600 pln i z gwarancją skróconą o 3 lata.
Ostatnio zmieniony przez mario76 17 Wrzesień 2012, 19:17, w całości zmieniany 2 razy
kolego bo jesteśmy idiotami u niemca jak w instrukcji napiszą że wymiana oleju co 20 godz. pracy to napewno wymieni a u nas wytrzyma te 2-3 lata apóźniej może wymienie pozdrawiam
Kolego, nie wiem za kogo Ty się uważasz, ale ja się w takim razie do tej grupy nie zaliczam
Nie chwalmy tak tych Niemców. Nie wiem dlaczego tak się na nich zapatrujemy? To jakichś mit sprzed 20 lat o tym porządnym Niemcu i Polaku idiocie co wszystko robi źle i byle jak. Uwierz mi kolego, że wcale oni tacy nie są. Jak się gwarancja kończy to nawet tego oleju nie wymienią, ani filtra. I już nie mówię o autoryzowanych serwisach tylko nigdzie nie pojadą (nawet do Pana Edka do garażu), bo wbrew pozorom to dusigrosze. Wiem, bo miałem kilka samochodów z DE i jak tylko kończyła się gwarancja to kończyły się wpisy w książkach.
A jeśli chodzi o te wymiany to przecież masz książkę przeglądów. Jak ktoś jest idiotą i nie ma stempelka to nie ma gwarancji - proste?
Mam piłę Husqvarna. Musiałem zrobić przegląd i zrobiłem, bo nie miałbym gwarancji, tak więc z tym twoim wyjaśnieniem nie przekonałeś mnie i chyba nikogo nie przekonasz.
Imię: Krzysztof Pomógł: 24 razy Wiek: 39 Dołączył: 09 Sie 2012 Posty: 466 Skąd: Sokółka
Wysłany: 18 Wrzesień 2012, 17:23
Muszę przyznać rację mario76. Spotkałem w swoim niezbyt długim życiu grupę klientów, którzy znają instrukcję obsługi dużo lepiej niż ja. A przy każdej nowo sprzedawanej maszynie studiuję ją dość pilnie, żeby nie wyjść na błazna przed klientem. Przytoczę głupi przypadek, po 15 latach sprzedaży pilarek Dolmar PS115/ Makita DCS5200 dowiedziałem się od klienta, że istnieje takie coś jak zimowy filtr wstępny - gąbka zamiast plastikowej kratki. I chociaż pilarki te rozbierałem setki razy i wielokrotnie widziałem instrukcję obsługi to nigdy się tego nie dopatrzyłem.
Mentalność klientów się zmienia i należy pamiętać, że Ci którzy przychodzą do sklepu firmowego chcą kupić sprzęt na lata a nie jakąś "wydumkę" z biedronki, z wątpliwej jakości gwarancją.
zgoda ale i tak większość klientów przynajmniej moich katuje maszyny z własnej głupoty przykład :
klient przy koszeniu uderzył w rurę fi 50mm wał skrzywiony piasty nie ma wymiana wału piasty itd.
miesiąc nie minął przychodzi ten sam klient z tą samą kosiarką że mu nie zapala zaglądam pod spód i co widzę zamiast kołków ścinających w piaście wspawane ordynarnie śruby 8mm ale żeby było ciekawiej to za kołki ścinające posłużyły łby śrób i mamy 13mm na nożu pytanie co puści wał ,piasta czy nóż ????
Nie przesadzaj, że większość. Pewnie raczej mniejszość.
Mam zasadę kupowania dobrego sprzętu, bo na tani mnie nie stać. Jak już kupię ten drogi i dobry to na prawdę o niego dbam i 5 razy przeczytam instrukcję zanim odpalę - szczególnie jak się na czymś nie znam i nie jest to sprzęt obsługiwany intuicyjnie, jak np. włączenie laptopa wyjętego z pudełka.
Imię: Krzysztof Pomógł: 24 razy Wiek: 39 Dołączył: 09 Sie 2012 Posty: 466 Skąd: Sokółka
Wysłany: 19 Wrzesień 2012, 10:38
Owszem zdarzają się klienci którzy śrubują piasty. Zgiętych wałów mamy przynajmniej 2 w tygodniu. Niemniej my wały prostujemy, bo ich wymiana mija się z celem. I tak nie będzie gwarancji na silnik, bo jest ona bezpowrotnie tracona w momencie zgięcia wału silnika. Tak przynajmniej mówi Briggs.
Imię: Krzysztof Pomógł: 24 razy Wiek: 39 Dołączył: 09 Sie 2012 Posty: 466 Skąd: Sokółka
Wysłany: 19 Wrzesień 2012, 13:04
jerzyk napisał/a:
kolego krzyśku wał można wyprostować pod warunkiem że nie jest skręcony a i tak trzeba do tego mieć mocną prasę balastową mikrometry tuleje itd.
Wał rzadko ulega skręceniu. Przez kilkanaście lat widziałem tylko 2 takie przypadki. Wtedy prostowanie nie wchodzi w grę. Tylko wymiana na nowy, a i to w takim nic pewnego. Może być uszkodzona misa. Mamy bardzo fajny przyrząd do prostowania wałów. Mocujesz silnik w uchwycie, zakładasz tuleje, podpierasz przy samej misie i potężną śrubą drobnozwojną dociskasz odginając końcówkę wału. Nad prawidłowym wyważeniem czuwa dźwigienka, która jeździ po tulei i jej ramie pokazuje "bicie" na skali. Dokładność jest dość duża, bo wynosi ok 0,05mm. A to już dużego wpływu na drgania nie ma. Brudny nóż na jednym z końców będzie miał większy wpływ. B&S ma z roku na rok coraz miększe wały. Z kolei Emak i Loncin to inna bajka. Wał jest bardzo ciężko zgiąć, a podczas prostowania puszczają gwinty w maszynie :) Twarda sztuka jednym słowem.
nie uważam tych maszynek do prostowania wału za mądre ponieważ wał najczęściej ulega skręceniu na czopie korbowym i bez mikrometrów nie wiesz czy jest skręcony czy nie po prostowaniu na prasie masz max bicie na czopie wału ok 0,015mm i to jest dokładność fakt prostowanie zajmuje dużo czasu olej +uszczelki do wymiany ale wał prosty
Imię: Krzysztof Pomógł: 24 razy Wiek: 39 Dołączył: 09 Sie 2012 Posty: 466 Skąd: Sokółka
Wysłany: 19 Wrzesień 2012, 17:18
Oszacuj mi zatem jak skręcenie na czopie korbowym przekłada się na żywotność silnika. Bo bez jakiegokolwiek prostowania silnik umrze bardzo szybko. A po naszych prostowaniach silniki śmigają jeszcze 5-6 lat jedyne co przy nich robimy to wymieniamy olej. Osobiście nie mam nic przeciwko takim maszynkom. Jak dla mnie działają bez zarzutu. Można oczywiście wymieniać wały, ale to połowa ceny nowego silnika i mało który klient się na to decyduje.
Jedno jest pewne, koszenie krawężników, korzeni i pokryw do szamba nigdy nie wychodzi na dobre kosiarkom. :) A co do metod przywracania im dawnej świetności, ilu mechaników tyle opinii.
Imię: Krzysztof Pomógł: 24 razy Wiek: 39 Dołączył: 09 Sie 2012 Posty: 466 Skąd: Sokółka
Wysłany: 19 Wrzesień 2012, 18:33
Które to prawdopodobieństwo i tak jest niczym wobec zbyt niskiego poziomu oleju. Najwięcej urwanych korbowodów widziałem w silnikach, w których praktycznie się nie prostuje wałów, tj. Tecumseh. Także nie przypominam sobie abym kiedyś widział silnik, w którym urwał się korbowód po prostowaniu wału. Ale rzeczywiście masz rację, jest taka teoretyczna możliwość, podobnie jak urwania korbowodu w całkowicie sprawnym silniku.
Trzeba mieć na względzie też fakt, że sam czynnik który doprowadza do zgięcia wału, czyli uderzenie wyzwala dosyć dużą energię, która rozkłada się po wszystkich elementach silnika. Najbardziej w "dupę" dostają wał, korbowód, klin i koło magnesowe. Wszystko co ma jakąś bezwładność i nie lubi być zatrzymane "ot tak". Na korbowodzie mogą powstać mikro pęknięcia, które nawet przy wymianie wału na nowy, mogą doprowadzić do uszkodzenia silnika. To jest właśnie powód dla którego ani B&S, ani żaden inny producent nie daje gwarancji na silnik po zgięciu wału. Prostowanie wału na bez demontażu silnika jest tanim sposobem na przywrócenie względnej sprawności silnika. Tanim bo u nas to kosztuje 90 zł + materiały eksploatacyjne (np: olej).
B&S w niektórych silnikach Quantum wprowadził plastikowe zębatki rozrządu (ta umieszczona na wale), prawdopodobnie tylko po to aby po zgięciu wału rozbierać silnik w celu dokonania inspekcji. Innego powodu osłabiania konstrukcji nie widzę, no chyba że to "Planned Obsolescence".
u mnie prostowanie wału kosztuje 150 zł + materiały eksploatacyjne już miałem zgięty wał B&S z plastikową zębatką skręciło przeciw wagi względem siebie o jakieś 10 stopni poszedł do śmieci bardzo miękki
Imię: Krzysztof Pomógł: 24 razy Wiek: 39 Dołączył: 09 Sie 2012 Posty: 466 Skąd: Sokółka
Wysłany: 20 Wrzesień 2012, 09:03
1-2 stopnie to bym może jakoś wybaczył. Ale 10 to już realny problem. I tu napotykamy na kolejny przykład, że Briggs Briggsowi nie równy. Jednym słowem trzeba sprawdzać MODEL i TYP przed przystąpieniem do naprawy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum